+2
miloszp 2 maja 2017 12:11
Zapraszam na kolejną moją relację z kategorii latami czekałem na ten wyjazd.
Chęć polecenia do Zielonej Góry i w wypożyczenia roweru w celu zwiedzenia kilku lokalnych winnic tkwiła w mej głowie od wielu lat. Każdorazowe oglądanie samolotów Sprint aira podczas służbowych wizyt na warszawskim terminalu UPS potęgowało to pragnienie. Mimo wszystko przez lata nigdy nie miał czasu aby zrealizować ta wycieczkę. Rozkład w Sprint air nie bardzo pozwalał na weekend z warszawy, do tego ceny nie były wcale bardzo korzystne. Przejęcie połączenia przez lot spowodowało że ceny spadły, a godzin w pewnym sensie stały się dużo fajniejsze na jedno dniowe wycieczki, mimo że wymagają wykupienia dwóch noclegów. Nie miąłem żadnych planów na majówkę a i jednocześnie maiłem tylko jeden dzień wolnego w związku ze studiami i pracą. Przeglądając stronę internetową lotu dostrzegłem baner promujące to połączanie z dopiskiem majówka w Lubskiem. Ceny były bardzo korzystne jak na bilet krajowy w locie kupowany tydzień przed lotem. Oficjalnie kosztowało około 150zł. Przeglądając kalendarz widać ze ceny na ten lot rzadko kiedy przekraczaj 200zł w strony , oczywistym powodem takiego stanu rzeczy jest znaczące dofinansowanie lotów przez samorząd województwa. Mimo tak niskich cen do zielonej góry razem ze mną do Zielonej góry leciało tylko 13 osób, z powrotem było trochę lepiej b o było ich około 30. Po wylądowaniu, mimo że samolot od terminalu dzieliło maksimum 50 metrów na pasażerów czekał autobus, bardzo wiekowy Ikarus. W związku z tym że lotnisko w Zielonej górze jest oddalone od centrum miasta o około 30 km, na pasażerów przed terminalem czeka skomunikowany PKS który odjeżdża kilka minut po wylądowaniu samolotu i w cenie 10zł dowozi pasażerów do Centrum Zielonej Góry. Tego wieczora byłem jedynym pasażerem chętnym na ten rodzaj transportu. Reszta osób udał się do zaparkowanych przed terminalem samochodów. W Zielonej Górze spałem w Hostelu pod topolami za 40zł za noc, pierwszej nocy byłem tam chyba jedynym gościem. Sama zielona góra jest nie wielkim spokojnym miastem w której nie ma wielu zabytków, w trakcie 2 godzinnego spaceru myślę że da się odwiedzić wszystkie jej atrakcje. Największym wyzwaniem było dla mnie wypożyczenie roweru, jak się okazało po wyszukiwaniu w google w Zielonej Górze, nie da się znaleźć wypożyczalni rowerów. Nie zrażony udałem się z tym pytaniem do informacji turystycznej, gdzie pan poinformował mnie że niestety ale w mieście nie znajduję się nic takiego. (Szkoda trochę że województwo inwestuje bardzo duże pieniądze w dofinansowanie połączenia lotniczego, i promocję regionu w tym również ścieżek rowerowych, a jednocześnie nie jest w stanie zadbać o możliwość wypożyczenia roweru, co naprawdę nie stanowiło by jakiegoś wielkiego kosztu w porównaniu z kosztami promocji miasta oraz dopłat do lotów do Warszawy.) Szczęśliwe dla mnie pan z informacji turystycznej po chwili zastanowienia odparł że w sumie to gdzieś w czeluściach schowka posiadają jedne dawno nie używany rower, który ewentualnie może mi pożyczyć. Rower wyglądał na od dawana nie używany i nie miał powietrza w obydwu kołach jednak wyglądał na sprawny. Po chwili poszukiwań udało się znaleźć pompkę i doprowadzić do użyteczności, moje obawy o dziurach w dętkach szczęśliwe okazały się nie słuszne. I szczęśliwe mogłem wyruszyć na moje zwiedzanie, po konsultacjach z panem z informacji zdecydowałem że pojadę do oddalonej 15km od Centrum Zielonej Góry miejscowość Zabór w której znajdują się 2 winnice oraz Lubuskie centrum winiarstwa. Jednak wcześniej po drodze w Starym Kisielinie zwiedziłem winnice Julia.

Pierwszy raz w życiu w Polsce musiałem zapłacić za zwiedzanie i Degustację, do tej pory w każdym miejscu w którym byłem degustację były darmowe. Sama winnica jest przydomowym ogródkiem, nie jest duża, ale poza tym terenem właściciele dzierżawią kilka hektarów w ramach lubuskiego Centrum Winna. W winnicy Julia znajduję się park miniatur obiektów winiarskich. A właściciel podczas zwiedzania opowiada sporo o Winiarskich tradycjach regionu oraz o przedwojennej historii Zielonej góry. Większość obiektów których miniatury znajdują się na terenie winnic, nie istniej już niestety w dawnej formie. Część z nich został przebudowana i utraciła swój dawny charakter część uległa całkowitemu zniszczeniu. Tak samo jak zniknęły lokalne winnice jednak lokalni pasjonaci próbują przywrócić regionowi przywrócić przedwojenną winiarską świetność.

julia2.jpg



julia3.jpg



julia4.jpg



julai5.jpg


Końcowym elementem zwiedzania była oczywiście degustacja trunków wytwarzanych w winnicy, do spróbowania dostałem 4 rodzaje winna, szczególnie nie będę się o nich wypowiadał uważam że każdy ma swój własny smak, i przy zakupach należy kierować się własną oceną. Mi osobiście z prezentowanych win najlepiej smakowało wino słodkie. Wszytkie wina można oczywiście kupić na miejscu w cenie 40zł za butelkę, co jest dość wysoką ceną biorąc pod uwagę ceny naprawdę przyzwoitych zagranicznych win w dyskontach, jednak takie ceny są z mojego doświadczenia raczej standardem w większosći Polskich winnic

julia5.jpg



Następnie udałem się w drogę w kierunku Zaboru, gdzie moim celem było zwiedzanie winnicy Miłosz, nazwa winnic pochodzi jak mogę się domyślić od imienia syna właściciela,

miłosz.jpg



miłosz2.jpg



milosz3.jpg



Kilkaset metóLubuskie Centrum Winiarstwa

centum.jpg



centrum 2.jpg



centrum3.jpg



Następnie kieruję swoje kroki do znajdującego się około kilometra od Centrum Winiarstwa XVII wiecznego pałacu w Zaborze. Ocenie w budynku znajduję się CENTRUM LECZENIA DZIECI I MŁODZIEŻY, przed bramą widnieje szyld o zakazie wstępu i fotografowania, jednak nikt nie zwraca uwagi na turystów chodzących po terenie okalającego pałac parku.


zabór1.jpg



zabór2.jpg



zabór3.jpg



zabór.jpg



zabór6.jpg





W planach miałem zwiedzanie winnicy "Ingrid" która znajduję się zaledwie kilkaset metrów od winnicy "Miłosz", niestety gdy do niej dotarłem okazał się być zamknięta, udałem się więc w podróż powrotną do Zielonej Góry. Zasugerowany mapami Google wybrałem wersje drogi dla rowerów prowadzącej przez okoliczny las. Sama trasa była całkiem ładna, jednak nie był to płaski teren a droga w wielu miejscach była pokryta piachem, nie była to więc dla mnie łatwa przeprawa.


W związku z tym że Informacja turystyczna w Ratuszu była czynna tylko do 18 rower zostawiam w drugim oddziale informacji turystycznej który mieści się w Zielonogórskiej palmiarni.
Sam wstęp do Palmiarni jest bezpłatny, a ze ścieżek zbudowanych pod jej kopułą można podziwiać panoramę zielonej góry.

pamiarnia.jpg



palmairnia.jpg



centrum1.jpg




Na koniec dnia odbywam spacer po starym mieście.
odwiedzam Konkatedrę św Jadwigi:


kontrkatedra.jpg




kat2.jpg



ratusz.jpg



kosiciół.jpg



filahalrmonia.jpg



zg.jpg



zg2.jpg



zg3.jpg



Na koniec kilka zdjęć z Lotniska w Zielonej Górze.

ieg.jpg



ieg2.jpg



ieg3.jpg



Więcej o Zabytkach Winiarskich Zielonej Góry można przeczytać np. tutaj:
http://zielonagora.wyborcza.pl/zielonag ... dlugo.html

Dodaj Komentarz

Komentarze (5)

tom971 2 maja 2017 13:20 Odpowiedz
W jakiś lipcowy weekend postaram się polecieć na rowerek do Rheingau lub Hesji NadrenskiejZobaczymy jak to wygląda w porównaniu. Rzeczywiście niezrozumiale jest ładowanie kasy w puste samoloty, a nie zadbanie o infrastrukturę na miejscu.. choć wypożyczenie półprywatnego roweru doceniam.
miloszp 2 maja 2017 13:30 Odpowiedz
Dolina Renu jest wspaniała, od Ethville am rhein aż do Koblencji, większość winnic znajduje sie na docinku do Rudeshaim. Szczególnie polecam "Prinz von hessen"
lasan82 2 maja 2017 13:37 Odpowiedz
Fajna relacja! Też coś takiego planuje w wakacje.
hubski 2 maja 2017 20:12 Odpowiedz
Też mam w planach wypad do ZG we wrześniu. Wiedza o sekretnym rowerze na pewno się przyda :)
nikodemfm 1 lutego 2019 05:28 Odpowiedz
Jak wypad do ZG to we wrześniu polecam ze względu na Winobranie ;) dużo się wtedy dzieje. Najczęściej jest to pierwsza połowa września